Powrót do korzeni…

Bardzo zaciekawił mnie materiał, który znalazłem na jednym z portali. Trening jaki zrobił nasz czołowy maratończyk Marcin Chabowski.

/ polecam, tu macie link: http://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=8429 /

Starszy Pan, jako jego nowy trener. Dla znawców – jeden z twórców słynnego „Wunderteamu” i nowoczesnych, na ówczesne czasy, środków i metod treningowych. Te nowatorskie treningi pozwoliły polskim biegaczom osiągnąć światowe rezultaty. Duch tych treningów odczuliśmy w czasie naszego ostatniego obozu, spacerując po alejkach mistrzów, w Spale. I Pan Kępka ściągnął Chabowskiego do Spały. Dobra decyzja! Lubię Marcina – bo to zawodnik z „jajami” i stać go na wielko rezultaty! Trzymam kciuki. Dasz radę!

Dobrze, że jeszcze się przebija przez nasze biegowe portale i media taka wiedza! Że, jeszcze nie  do końca opanowali nasz rynek „trenerzy personalni”. Tacy, po dwóch latach, zaocznych studiów na lokalnej uczelni w Tarnowie lub w Kielcach,. Lub co gorsza po kursie w jakimś fitness klubie… Albo aktualni „fachowcy” od biegania co tydzień po ulicy, właściciele  bloga lub Twittera.

Na DZB i MZB wychowały się całe zastępy polskich biegaczy. My też, często w grudniu, styczniu wplątywaliśmy takie treningi w trening Mastersów. Starsi zawodnicy to pamiętają, jak co niedziela wszystkie kretowiska w okolicach parku były przez nas metodycznie deptane. To dzięki temu, m.in.,  powstał też nasz klub. Bo Zabawa Biegowa to fantastyczny środek treningowy dla amatorów. Atrakcyjny, motywujący i trenujący! Będziemy to stosować!

Będę zachęcał Was do biegania na stadionie, w biegach przełajowych. Pojedziemy do Belgii, do Anglii, by zobaczyć jak tam wyglądają zawody dla amatorów. Byście potem porównali to z naszymi zawodami. W większości organizowanymi przez  niewiele wiedzących  „niby pasjonatów”.  Znajdźcie w Krakowie bieg przełajowy dla amatorów? Lub start na stadionie! Za to znajdziecie multum dziwnych biegów po ulicy, gdzie większość uczestników… nie biega. Bo trudno mi zobaczyć fazę lotu u faceta, który biega godzinę na dychę. I ten facet jest opiniotwórczy w środowisku. Koszmar!

Nie dziw, że później się gloryfikuje wszystkie dziwne biegi typu górskie, run – coś tam.

O.K. – to też ma prawo istnieć na rynku. Jeśli koś chce – to niech tam biega.  Ale nie przedstawiajmy tego jako wydarzenia sportowego! Bo to ze sportem kwalifikowanym nie ma nic wspólnego!.

Pewnie, że „Rzeżnik” to wydarzenie! Oczywiście. Ale nie sportowe! Nie gloryfikujmy zwycięzców jako sportowców z najwyższej półki. Rzeźnik – to wydarzenie społeczne. Takie samo jak piknik dla 500 rodzin z przeciąganiem liny!

Wydarzeniem powinien być Półmaraton Krakowski – gdzie w tym roku padły całkiem niezłe wyniki. Tylko kto to dostrzegł? Prawie nikt. No, bo kto to wie, co to znaczy 1:02,45  w połówce? W Anglii, Francji a nawet w Czechach to wiedzą! Bo tam wiedzą co to sport. Sport – a nie namiastka. Jak to się dzieje, że Czechy, 9 milionowy kraj ma 9 biegów z kategorii Golden Label? A w Polsce?? Chyba 2 biegi mają „bronze” – Orlen i maraton Łódź!  A reszta? Nawet nie wie o czym my mówimy! I wcześniej czy później – te biegi będą miały problemy. Uczmy się od Czechów!

Chyba dwa lata temu w ramach Festiwalu Biegowego w Krynicy, w niedzielę pojechałem na Jaworzynę – by pooglądać Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich. Tak Mistrzostwa Świata! Ekipy z całego globu. Australia, Turcja, USA, cała Europa, etc, itd… Pierwsze zdziwienie – gdzie kibice?.W Krynicy było wtedy podobno z 5 tys. biegaczy? Na Jaworzynie może było ich z 300! A przypominam, że to były Mistrzostwa Świata! I to w biegach górskich!  Podobno w Polsce się w tym specjalizujemy? No, to gdzie byli ci biegacze, pasjonaci?  Bo w niedzielnym maratonie wystartowało 300 osób? Reszta chyba była na piwie… i w dupie miała Mistrzostwa Świata! Taka jest większość polskich biegaczy!

No i same zawody. Prezentacje ekip, orkiestra, politycy. Pompa pełna gębą! No i start biegu głównego mężczyzn. Same gwiazdy! Mistrz świata z Turcji, mistrz świata z USA, reprezentacja Polski. „Osprzęceni”, w narodowych barwach, z ekipami trenerów i fizjo. Jak na olimpiadzie. I co? Jakaś skromna ekipa z Ugandy?? 4 czarnych – którzy chyba pierwszy raz byli za granicą. W bawełnianych koszulkach. Pierwsze kółko, jeszcze chyba nie wiedzieli o co chodzi, bo biegli w drugiej grupie. Na kolejnych odjechali mistrzom na kilometry! Żenada – 4 amatorów z Ugandy deklasuje gwiazdy biegania górskiego! Strasznie głupio mi było, gdy musiałem to tłumaczyć mim przyjaciołom, o co chodzi!.  Jakoś dziwnie to wygląda, gdy mistrz świata przegrywa 9 minut! Bo to żaden mistrz! W tych sportach, poziom sportowy jest zerowy!  9 minut na odcinku 12 km to przepaść. Na zachodzie taki „Mistrz” musi sobie kupić numer startowy! A porównajcie wyniki  naszych, w biegach długodystansowych!  2 godziny straty na wysiłku 8 godzinnym – i facet jest specjalistą! Ech… coś tu nie tak!

Daleki jestem od tego, by deprecjonować nasze bieganie. Ale jako baczy obserwator – muszę zwracać uwagę na to że, nasze „bieganie uliczne”  idzie w złą stronę. Za dużo w nim przypadkowych osób, którzy nie do końca wiedzą i czują jak to wszystko ma być poukładane! W większości, to osoby które nie mają podstawowej wiedzy!   Dajcie szansę takim Kępkom, Jakubowskim, Stawiarzom, a nie lokalnym guru którzy „przechwycili” lokalne bieganie.

Mam nadzieję, że  prawdziwe bieganie się obroni. Ja będę walczył!

HeadCoach kilka lat temu :-)...

Ale, już w latach 30. ubiegłego wieku,. ktoś dostał Nobla za to, że opisał zjawisko:  Produkt „zły” wypiera produkt „dobry”. No i mamy Biedronki i CCC!! W bieganiu, też tak będzie… Szkoda…

Ale – jest AZS AWF Kraków Masters – tam będziemy palić cygara i być lokalnym biegowymi wolnomularzami!!

Darekkaczmarski

A teraz możecie po mnie „jechać” – taki był cel ćwiczenia