Trenerski alfabet – z archiwum Mastersa

Wykopane z naszego archiwum – od A do Z, czyli najczęstsze zwroty Headcoacha 🙂


A: Alfabet trenerski, czyli z trenerskiego na nasze

B: jak budyń – stan mięśni tych, co nie biegają lub biegają za mało

B:  jak Bryndza – w wyrażeniu „dzisiaj biegamy bryndzę” (rzadkie) jest to zapowiedź, że po treningu nie będzie potrzebny ambulans. W wyrażeniu „straszną biegasz bryndzę” oznacza uzasadnioną krytykę prędkości, z jaką porusza się adresat

C: cross, przyjemne bieganie na AWF-ie

D: dziamdziak – stan, kiedy powinieneś, ale nie masz już siły przyśpieszyć

E: El Commendante –Trener

F: frajer – w wersji optymistycznej  ktoś,  kogo minąłeś. W wersji pesymistycznej ty jeśli dałeś się przelecieć

G: gruby – stan ciała – czas przeszły, teraźniejszy lub przyszły

H: Honolulu – docelowy maraton dla Mastersów wiosna 201+n

I: “Idźcie w cholerę!” – na końcu treningu – trzy razy powtórzone: wtedy  naprawdę należy się rozejść

J: “Ja już się w życiu nabiegałem”

J: jak jajca, które masz albo nie

K: kultowe kółeczko (pierwszy i ostatni kilometr)

L: lux – bezcenne, bo zdarza się bardzo rzadko,  kiedy Trener jest z nas zadowolony

L: LSD –  Long Slow Distance – więcej niż 35km, albo dłużej niż 3,5 godziny – to nie  ma znaczenia potem i tak leżysz na kanapie

Ł: jak łokieć trzeba wiedzieć, kiedy i jak go użyć

M: jak maraton, czyli wisienka na torcie

M:  „Można gadać, można rzygać…”

N: niespodzianka, np. 2 km na maxa po długim wybieganiu

N:  jak „Nie zarżnąć się!”. Chwila troski Trenera o nasze samopoczucie,  zdarza się niestety bardzo rzadko

O: ogłoszenia parafialne, uwaga mówi Trener

P: jak Popierdółka – ktoś, kto nie nadąża za grupą

P: jak Prawdziwek, ktoś, kto biega w bawełnie

R: jak Rosół – obowiązkowe danie obiadowe w niedzielę dla ludzi bez fantazji

R: “rusz ciotka dupę” – Trener pieszczotliwie przypomina zawodniczce, że nie ogłosił jeszcze końca treningu

Rz: „I znów nikt nie rzygał!” –  w głosie Trenera słychać wtedy nutę rozczarowania, a to oznacza, że trening był zdecydowanie za lekki

S: słabsi muszą odpaść – teoria ewolucji stosowana wśród biegaczy

Ś: śmietnik, miejsce wokół którego czasami biegamy – nie cieszy się zbyt dużym autorytetem

Ś: świński trucht – tupanie w tempie, które jest niegodne Mastersa

T: „Tylko z głową” – to ma być trening, na którym trzeba trochę pomyśleć

U: uregulować oddech – nie sapać tak głośno

U: upadek- jeśli zawodnik biegnący przed tobą przewróci się przeskocz go i przyspiesz(o jednego mniej)

W: Wrocanka –  kto był, wie o co chodzi

Z: zaprzyjaźniona/y określenie miejsce, do którego wracamy, może być górka, trasa

Z: zabawa biegowa – trening zwykle po dłuższym wybieganiu, po którym oczy wychodzą z orbit, a płuca pracują jak kowalskie miechy. Z zabawą ma tyle wspólnego co morska świnka z morzem

Ż:„ Nie żreć za dużo” przed bieganiem – jedna z tzw. dobrych rad

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.