Czytelnia

Diamentowa Liga w Lozannie – byłam, widziałam i oniemiałam. Tak w skrócie można by opisać wrażenia z oglądania lekkiej (na światowym poziomie) na żywo. Owszem, na ekranie tv czy innego ustrojstwa widzimy wszystko jak na tacy – każdy detal, każdy mięsień, każdy wdech i wydech etc. Operator rozpieszcza zbliżeniami, slow-motion, wywiadem, rundą honorową. Siedząc na stadionie takiej wygody nie ma, ale w cenie biletu zawiera się cały pakiet innych, nie-ekranowych wrażeń.

Bieganie to sport, który wybiera coraz więcej osób i nie ma się co temu dziwić. Nie wymaga specjalnego przygotowywania, umawiania się na określone godziny, jak ma to miejsce w przypadku zajęć fitness grupowych, albo z trenerem personalnym. Możemy zacząć biegać w każdej chwili, kiedy tylko mamy na to czas i ochotę – rano przez pracą, po pracy, czy nawet późnym wieczorem. Warto wiedzieć, że nawet kilku minutowy, regularny trening wykonywany każdego dnia, pomoże nam cieszyć się dobrym zdrowiem i samopoczuciem.

Rio 2016 – „is over”… teraz, jak po Londynie, mam nieodpartą chęć skomentowania tych igrzysk. 11 medali – porównywalnie do Pekinu, Londynu i paru wcześniejszych Igrzysk. Po prostu trzymamy poziom. Były sukcesy, była walka. Były też porażki, niespodzianki, gorzkie zaskoczenia. Ale były też miłe potwierdzenia i nieoczekiwane zwycięstwa! Jak to w sporcie – który jest nieprzewidywalny, a przez to fascynujący.

A: Alfabet trenerski, czyli z trenerskiego na nasze
B: jak budyń – stan mięśni tych, co nie biegają lub biegają za mało
B:  jak Bryndza – w wyrażeniu „dzisiaj biegamy bryndzę” (rzadkie) jest to zapowiedź, że po treningu nie będzie potrzebny ambulans. W wyrażeniu „straszną biegasz bryndzę” oznacza uzasadnioną krytykę prędkości, z jaką porusza się adresat (…)

Polecamy Wam wywiad z naszym HeadCoachem, Darkiem Kaczmarskim (który pojawił się w jednym z numerów “Biegania”). Zapraszamy do lektury!

Amatorskie biegnie w Polsce to na razie w przeważającej ilości biegi uliczne. I to w większości na dystansach od 10 km wzwyż!  Wszelkiego rodzaju maratonów, „półmaratonów” czy innych biegów ulicznych mamy relatywnie bardzo dużo. Powoli organizatorzy zaczynają szukać innych rozwiązań. No bo ile można biegać 20-tek w miesiącu?! Przecież to nie aż takie atrakcyjne…

Wielu z nas to doświadczeni amatorzy, biegający maratony na poziomie wymagającym poświęcenia w treningu, systematyczności, wiedzy. Wielu z nas ma ambicje sportowe. Wielu uczestniczy w maratonach z zamiarem sukcesów w swoich kategoriach wiekowych. Walczycie i startujecie na podobnych zasadach jak tzw. zawodowcy. I wcześniej czy później będziecie mieli problem z dalszą progresja wynikową.  W wielu nieformalnych rozmowach z „prawie zawodowcami” spotykam się z problemem braku poprawy wyników.

Ukończony maraton to efekt wielotygodniowych przygotowań, osiągnięty cel, satysfakcja, duma, czasami też porażka… Niestety ta królewska dyscyplina ma dość drastyczny wpływ na nasz organizm. Efekty przebiegnięcia 42 km po twardym podłożu z intensywnością prawie maksymalną są dla wszystkich podobne…

„Jedziemy do Belgii?” I od tego pytania wszystko się zaczęło. Na jednym z niedzielnych LSD HeadCoach zasiał nam w głowach taki pomysł. Pomysł ten wykiełkował w fantastyczną przygodę, którą mieliśmy okazję przeżyć w ubiegły już niestety weekend.

To artykuł o moim przyjacielu Vincencie. Biegał gość szybko, bardzo szybko!
Szkoda, by to przepadło lub aby zjadły to myszy. Bo podobno co jest w Internecie – to zostanie tam na zawsze! A więc publikujemy cyfrowo… i miłej lektury.

Taki –  przerywnik –  w naszej lokalnej dyskusji na temat wartościowania w sporcie. To artykuł napisany w latach 80. – razem z wykładowcami z AWF-u – sorry, ale wtedy jeszcze nie było komputerów. Dla amatorów – czysta „abstrakcja”! Tak się kiedyś uczyło i trenowało. Popatrzcie tylko na jeden wskaźnik – na obciążenia miesięczne.

Tabela międzyczasów (maraton) do treningów AZS AWF Kraków Masters.

Maraton Nowojorski to misterium. Misterium i pożądanie każdego maratończyka. By móc nazywać się spełnionym maratończykiem trzeba zaliczyć „Finish Line” w Central Parku. Te 26,2 mili to marzenie setek tysięcy – zawodowców, białych, wierzących, wegetarianów, amatorów, nie wierzących,  pracoholików, żonatych, czarnych, bankierów, itp. – itd…

Sklepy biegacza i międzynarodowe firmy sprzętu sportowego – wszyscy wszystko Wam podpowiedzą – dobiorą buty i dresy. Z uznanymi trenerami pojedziecie na tygodniowe szkolenie. Jak „nie daj Bóg” trafi się Wam kontuzja – to gabinetów i klinik macie po kilkanaście w swoim mieście. Dietetycy wybiorą Wam sposób odżywiania, doradzą co macie za „cuda farmacji” zażywać.

Już w latach 90 na Zachodzie obserwowło się dynamiczny rozwój biegania po ulicy. Jakoś tak się składa, że miałem szansę i przyjemność w tym uczestniczyć… Zobaczcie, jak to wyglądalo w 1994 roku. Cześć aktualnych “speców” – chyba uczyła się wtedy dokręcania koła w samochodzie lub mama przewijała im pieluchy.

Śledząc top trendy imprez biegowych w Polsce, jeżdżąc tu i tam, obserwując, za każdym razem spotykam się z tym samym zjawiskiem. W większości natrafiam na ten sam styl amatora uprawiającego sporty biegowe. Może inaczej – model biegacza. I gdziekolwiek bym nie był, jakikolwiek nie był by to bieg, gdybym miał wyróżnić na palcach jednej ręki, to wyliczyłbym 5 podstawowych rodzajów biegaczy

Bardzo zaciekawił mnie materiał, który znalazłem na jednym z portali. Trening jaki zrobił nasz czołowy maratończyk Marcin Chabowski. Starszy Pan, jako jego nowy trener. Dla znawców – jeden z twórców słynnego „Wunderteamu” i nowoczesnych, na ówczesne czasy, środków i metod treningowych. Te nowatorskie treningi pozwoliły polskim biegaczom osiągnąć światowe rezultaty.

Pytacie jak korzystać z tego dobrodziejstwa nowoczesnego treningu i odnowy. Poniżej kilka praktycznych rad. Tego nie znajdziecie w literaturze – bo to rady dla biegaczy. Zawodników trenujących wg sensownego planu i przygotowujących formę do konkretnych zawodów.

Podobno w środowisku jestem znany jako osoba, która lubi wkładać „kij w mrowisko”… A zatem chciałbym wsadzić ”kij” w temacie interesujących wszystkich, czyli polityce! Szczególnie przed wyborami. Ale nie tej polityce codziennej, bo tej pewnie macie dość. Ja też.

Smovey to jedyny w swoim rodzaju przyrząd, pochodzący z Austrii, służący celom ochrony zdrowia, fitness i terapeutyki. Prezentuje zupełnie nową ideę aktywności fizycznej, opartą na działaniu wibracji, która przeniesie twój trening na nowy poziom, niezależnie czy są to ćwiczenia czy spacery.

Zapraszamy Was do zapoznania się z sylwetką Tadeusza Maja – jednego z Mastersów. Tygodnik Nowa Huta opublikował taki oto artykuł:

[Darek Kaczmarski]: Znalazłem fajny artykuł Marka Troniny – organizatora kilku nawiększych imprez biegowych w Warszawie. Co by nie mówić – Marek to fachowiec – który swoje doświadczenia zdobył na wielu płaszczyznach. Jestem pod wrażeniem jego pasji i wytwałości w propogowaniu biegania w Polsce.